DZIAMA

PRACOWNIA RZECZY NIEZWYKŁYCH

poniedziałek, 23 listopada 2015

Logika Matki.

Dziś post pisany bez zdjęć, spontaniczny, ale mam nadzieję inspirujący. Pierwszy taki post osobisty, jako matki walczącej z codziennością i organizacją codziennego dnia. Zaryzykuję i opublikuję dla wszystkich matek i może w końcu z ulgą dla siebie ;P

Jeszcze 8 lat temu nie miałabym w ogólepomysłu żeby o tym napisać. Może dlatego, że dopiero zaczynałam swoją przygodę z macierzyństwem. Dopiero kiedy zostałam mamą, zaczęłam bardziej zastanawiać się nad swoim nastawieniem do życia, nad tym jak bardzo dobrze trzeba być z organizowanym, choć przy posiadaniu jednego dziecka było to może stosunkowa łatwiejsze do wykonania. Nie mniej jednak początkująca matka, wszystko wyolbrzymia, więc pewnie tak było i ze mną. Kiedy urodziłam córeczkę, dopiero wtedy poczułam co to znaczy dobra organizacja i na początku w ogóle mi to nie wychodziło. Zresztą byłabym niepoważna i uznawana za kłamczuchę, gdybym napisała, że dalej jestem dobrze zorganizowana, bo nie zawsze mi to wychodzi w dalszym ciągu. Ale uważam, że nie ma doskonałych matek i co jedna matka zrobi idealnie , druga zrobi gorzej, ale znów w innej kwestii będzie lepsza od tamtej pierwszej. Ja ciągle porównuje się do innych matek i jestem porównywana przez innych. Ciągle sobie powtarzam, chyba też przez słowa innych: a widzisz ta matka ma trójkę i jakoś sobie radzi, ugotuje, posprząta i z dziećmi tak dobrze się bawi na placu zabaw”. Słysząc to i widząc, ciągle sobie powtarzam, czemu ja tego nie potrafię? Czy jestem źle zorganizowana czy po prostu nie mam do tego talentu, albo jestem do niczego. Czytając mnóstwo artykułów, w których matki borykają się z podobnymi problemami jak ja, zdaję sobie sprawę, że nie jestem wyjątkiem i przez chwilę robi mi się lepiej na sercu, ale sama nie wiem co o tym myśleć. Chyba większość matek ma takie poczucie, że muszą być doskonałe i dobrze zorganizowane. Wcale tak nie jest, to otoczenie wymaga tego od nas. Jeżeli pozwolisz sobie na chwilę dla siebie jaka ona miałaby nie być od razu niektórzy uznają to za przyjemność kosztem dziecka, które przecież potrzebuje nieustannej obecności matki. Owszem dziecko potrzebuje opieki, czułości i obecności rodziców, ale matka też potrzebuje naładować baterie, odsapnąć i nabrać dystansu do niektórych rzeczy. Ja ciągle się daje nabrać na to poczucie winy, ciągle wymagam od siebie więcej i więcej i gdy tylko trafi mi się chwila słabości na która mam szczególną ochotę dużo mnie ona kosztuje i gdy jej ulegam, coś się później wydarza związanego z moimi dziećmi i wtedy żałuję, że sobie pozwoliłam na tą słabość i mówię sobie wtedy, że gdybym jej nie uległa, może nic by się nie stało, albo by się stało , tylko ja nie miałabym poczucia winy. Po tym całym procesie poczucia winy, mam natłok myśli, moja praca 24 godziny na dobę, jest nie tylko wyczerpująca, ale rozmnaża we mnie mnóstwo myśli, które się na siebie nakładają i biją w mojej głowie o to, która z nich ma mieć ważniejsze miejsce. I w tym momencie zdaje sobie sprawę, że jestem taką Stroną internetową - Matką – która ma mnóstwo zakładek a w nich kolejne zakładki: Kontakt, Serwis konsumenta, Obsługa Całodobowa, Zabawy, Organizacja czasu, Kupno/Sprzedaż, rozwój interpersonalny, kulinaria. Niektórych zakładek tłumaczyć nie trzeba, ale mniej więcej wygląda to tak: co ugotować jutro na obiad, nastawić budzik, zrobić śniadanie, wyprawić dzieci do szkoły i przedszkola, jak bym jeszcze pospała, zrobić zakupy, zapłacić za obiady w szkole i przedszkolu, odrobić zadanie z synem, ugotować zupę i drugie danie czy tylko zupę?, malowanie warzyw z córką, zabawa w chowanego i ciu ciu babkę, kiedy znowu pójdą spać to chwilę odsapnę, może coś poszyję, musimy iść na spacer, przedstawienie u syna w szkole, trening piłki nożnej we wtorek i czwartek, kupić prezenty na gwiazdkę, impreza urodzinowa syna, kupić tort, zapłacić rachunki oglądnę dziś swój ulubiony serial – usypiam na kanapie z głową zwieszoną po kolana. Tak właśnie wyglądają zakładki w mojej głowie, to i tak tylko część a do tego dochodzi jeszcze tyle drobiazgów, które w gruncie rzeczy są kluczowe, żeby powstała z tego cała sieć współgrających ze sobą spraw. I wiecie co? Te zakładki nieraz mnie motywują, nieraz dobijają i sama myśl o nich już mnie przytłacza. A jeszcze przy tym wszystkim wypadnie jeszcze coś zupełnie innego, czego nie planowałam i dopinam kolejną zakładkę do mojej listy. Niekiedy też zapominam o tamtych sprawach na rzecz tych, które wypadły niespodziewanie, a później się głowie co jeszcze miałam zrobić. Nie wiem czy już zwariowałam czy jestem totalnie niezorganizowana, ale wiem, że czasem trzeba zwolnić tempo. Nie wiem czy pisanie tego było dobrym pomysłem, bo wiem, że ktoś może uznać to za żart i totalną głupotę. Ale z drugiej strony, może któraś z matek ma ten sam problem i te słowa będą dla niej takim wytchnieniem i wytłumaczeniem, że w gruncie rzeczy nie jest taką złą matką i że wszystko z nią w porządku. Zaryzykuję i opublikuję dla wszystkich matek. Buziaki.

2 komentarze :