Dziś post pisany bez zdjęć, spontaniczny, ale mam nadzieję inspirujący. Pierwszy taki post osobisty, jako matki walczącej z codziennością i organizacją codziennego dnia. Zaryzykuję i opublikuję dla wszystkich matek i może w końcu z ulgą dla siebie ;P
Jeszcze
8 lat temu nie miałabym w ogólepomysłu żeby o tym napisać. Może
dlatego, że dopiero zaczynałam swoją przygodę z macierzyństwem.
Dopiero kiedy zostałam mamą, zaczęłam bardziej zastanawiać się
nad swoim nastawieniem do życia, nad tym jak bardzo dobrze trzeba
być z organizowanym, choć przy posiadaniu jednego dziecka było to
może stosunkowa łatwiejsze do wykonania. Nie mniej jednak
początkująca matka, wszystko wyolbrzymia, więc pewnie tak było i
ze mną. Kiedy urodziłam córeczkę, dopiero wtedy poczułam co to
znaczy dobra organizacja i na początku w ogóle mi to nie
wychodziło. Zresztą byłabym niepoważna i uznawana za kłamczuchę,
gdybym napisała, że dalej jestem dobrze zorganizowana, bo nie
zawsze mi to wychodzi w dalszym ciągu. Ale uważam, że nie ma
doskonałych matek i co jedna matka zrobi idealnie , druga zrobi
gorzej, ale znów w innej kwestii będzie lepsza od tamtej pierwszej.
Ja ciągle porównuje się do innych matek i jestem porównywana
przez innych. Ciągle sobie powtarzam, chyba też przez słowa
innych: a widzisz ta matka ma trójkę i jakoś sobie radzi, ugotuje,
posprząta i z dziećmi tak dobrze się bawi na placu zabaw”.
Słysząc to i widząc, ciągle sobie powtarzam, czemu ja tego nie
potrafię? Czy jestem źle zorganizowana czy po prostu nie mam do
tego talentu, albo jestem do niczego. Czytając mnóstwo artykułów,
w których matki borykają się z podobnymi problemami jak ja, zdaję
sobie sprawę, że nie jestem wyjątkiem i przez chwilę robi mi się
lepiej na sercu, ale sama nie wiem co o tym myśleć. Chyba większość
matek ma takie poczucie, że muszą być doskonałe i dobrze
zorganizowane. Wcale tak nie jest, to otoczenie wymaga tego od nas.
Jeżeli pozwolisz sobie na chwilę dla siebie jaka ona miałaby nie
być od razu niektórzy uznają to za przyjemność kosztem dziecka,
które przecież potrzebuje nieustannej obecności matki. Owszem
dziecko potrzebuje opieki, czułości i obecności rodziców, ale
matka też potrzebuje naładować baterie, odsapnąć i nabrać
dystansu do niektórych rzeczy. Ja ciągle się daje nabrać na to
poczucie winy, ciągle wymagam od siebie więcej i więcej i gdy
tylko trafi mi się chwila słabości na która mam szczególną
ochotę dużo mnie ona kosztuje i gdy jej ulegam, coś się później
wydarza związanego z moimi dziećmi i wtedy żałuję, że sobie
pozwoliłam na tą słabość i mówię sobie wtedy, że gdybym jej
nie uległa, może nic by się nie stało, albo by się stało ,
tylko ja nie miałabym poczucia winy. Po tym całym procesie poczucia
winy, mam natłok myśli, moja praca 24 godziny na dobę, jest nie
tylko wyczerpująca, ale rozmnaża we mnie mnóstwo myśli, które
się na siebie nakładają i biją w mojej głowie o to, która z
nich ma mieć ważniejsze miejsce. I w tym momencie zdaje sobie
sprawę, że jestem taką Stroną internetową - Matką – która
ma mnóstwo zakładek a w nich kolejne zakładki: Kontakt, Serwis
konsumenta, Obsługa Całodobowa, Zabawy, Organizacja czasu,
Kupno/Sprzedaż, rozwój interpersonalny, kulinaria. Niektórych
zakładek tłumaczyć nie trzeba, ale mniej więcej wygląda to tak:
co ugotować jutro na obiad, nastawić budzik, zrobić śniadanie,
wyprawić dzieci do szkoły i przedszkola, jak bym jeszcze pospała,
zrobić zakupy, zapłacić za obiady w szkole i przedszkolu, odrobić
zadanie z synem, ugotować zupę i drugie danie czy tylko zupę?,
malowanie warzyw z córką, zabawa w chowanego i ciu ciu babkę,
kiedy znowu pójdą spać to chwilę odsapnę, może coś poszyję,
musimy iść na spacer, przedstawienie u syna w szkole, trening piłki
nożnej we wtorek i czwartek, kupić prezenty na gwiazdkę, impreza
urodzinowa syna, kupić tort, zapłacić rachunki oglądnę dziś
swój ulubiony serial – usypiam na kanapie z głową zwieszoną po
kolana. Tak właśnie wyglądają zakładki w mojej głowie, to i tak
tylko część a do tego dochodzi jeszcze tyle drobiazgów, które w
gruncie rzeczy są kluczowe, żeby powstała z tego cała sieć
współgrających ze sobą spraw. I wiecie co? Te zakładki nieraz
mnie motywują, nieraz dobijają i sama myśl o nich już mnie
przytłacza. A jeszcze przy tym wszystkim wypadnie jeszcze coś
zupełnie innego, czego nie planowałam i dopinam kolejną zakładkę
do mojej listy. Niekiedy też zapominam o tamtych sprawach na rzecz
tych, które wypadły niespodziewanie, a później się głowie co
jeszcze miałam zrobić. Nie wiem czy już zwariowałam czy jestem
totalnie niezorganizowana, ale wiem, że czasem trzeba zwolnić
tempo. Nie wiem czy pisanie tego było dobrym pomysłem, bo wiem, że
ktoś może uznać to za żart i totalną głupotę. Ale z drugiej
strony, może któraś z matek ma ten sam problem i te słowa będą
dla niej takim wytchnieniem i wytłumaczeniem, że w gruncie rzeczy
nie jest taką złą matką i że wszystko z nią w porządku.
Zaryzykuję i opublikuję dla wszystkich matek. Buziaki.
:-)
OdpowiedzUsuńDziamka.... Mam tak samo odkąd urodziła się Zuzia...dobrze jest nie być samą..
OdpowiedzUsuńBuzki