Zawsze gdy nadchodziły Święta Bożego Narodzenia, ja jako mała dziewczynka nie mogłam się doczekać ubierania choinki. Pamiętam ile radości sprawiało mi otwierania pudełek z bombkami. To było jak czary, kolorowe świecące bombeczki, które zawsze mnie zaskakiwały, bo zapomniałam o nich przez cały rok, więc każde pudełko było nowym odkryciem. Zakładanie światełek na samym końcu to była taka wisienka na torcie, pomijając fakt, że co roku trzeba było je naprawiać. Ja i mój tata zawsze zmagaliśmy się z tą nieoczekiwaną niespodzianką, ale trzeba przyznać zawsze udawało nam się doprowadzić sprawę do końca i światełka zawisły na choince. W tym roku postanowiłam zakupić większą choinkę, głównie ze względu na dzieci. Tak jak dla mnie kiedy byłam mała, tak dla nich taka duża choinka to wielka radość. Dlatego w tym roku też postawiłam na ozdoby ręcznie robione, przy których oczywiście pomagały mi moje dzieci. Gdyby nie ich pomoc i mobilizacja mamy do zrobienia czegokolwiek, pewnie nic by mi się nie udało. Dziś mam dla Wam część ozdób z masy solnej w klimacie anielskim, które powstały dzięki moim małym pomocnikom.
Mnóstwo pozytywnych wibracji dla Was kochani.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz