Ostatnio brakowało mi twórczego polotu. Jakoś nie miałam zupełnie pomysłu na nic. Jak tylko coś przychodziło mi do głowy, to za chwilę zajęta codziennymi sprawami zapominałam o tym co jeszcze nie tak dawno tkwiło w mojej głowie. I w końcu nadszedł ten moment, kiedy coś się ruszyło, może nie do końca z taką wielką siłą, ale na trening wstępny jest nieźle. Tak właśnie powstał sałatowy łasuch z własnym domkiem na grzebiecie i w ślimaczym tempie powoli dąży do celu. Trzeba przyznać nie traci humoru, ten wyraz twarzy mówi sam za siebie. Wyjątkowo się udał, pozytywnie i radośnie uśmiechnięty. Specjalnie dla Was na poprawienie humoru.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz